*wracają* Nuudy były... *Madi* No co ty? A ja to byłem dla ozdoby!? *wnerw Taku* Nee... nie licząc ciebie! *Madiroku* *wracają do domu za rączkę skacząc z nogi na nogę jak dzieci i ryjąc się z każdego kto przypominał im babę z sekretariatu apartamentowego*
Miku chan! Nie zostawiaj mnie! *Miya ryczy* Zero: Jak się jej coś stanie to naślę na ciebie gang! Albo gorzej... walnę cię z liścia! Uważaj na nią, jasne!?? *ryyk*